Wiruję jak na karuzeli obrazy zlewają się w jedno tworząc chaotyczny ciąg lawinę odczuć kręci mi się w głowie od mnogości spraw decyzji do podjęcia jednak wciąż szukam szukam jakiejś kotwicy punktu zaczepienia czegokolwiek na czym mogłabym się oprzeć nic nie pozostaje a moje myśli wciąż wirują podobne do spadających płatków śniegu próbuję złapać dech lecz wiem że to niemożliwe duszę się nie mogę ciemnieje mi przed oczami gdy karuzela wreszcie zwalnia aż w końcu staje zapada martwa cisza której nie śmie przerywać nawet najodważniejszy schyłek mej świadomości oraz wytrzymałości zwiastuje subtelny powiew otulający mnie niczym opiekuńcze ramiona mamy delikatnie pomagający mi w przejściu słów w myśli łagodnie jak muśnięcie skrzydeł anioła
Kalejdoskop
Ten wpis został opublikowany w kategorii Moje początki. Dodaj zakładkę do bezpośredniego odnośnika.